i cóż, że ze

Piątek. Poranny samolot do Sztokholmu został odwołany, psim swędem udało nam się polecieć następnym (czyli wieczornym), który też był opóźniony. Spędziliśmy cały dzień na lotnisku, z przerwą na lunch w Docklands. Do hotelu w Sztokholmie dotarliśmy o 2 w nocy.
Sobota. Przemiło spędzona w towarzystwie Howarda, wujka Johana, który również był naszym przewodnikiem po mieście. Dzień zakończony przepyszną wegańską kolacją w Lao Wai.
Niedziela. Wizyta w Fotografiska, muzeum poświęconym współczesnej fotografii. Trochę tłoczno i kolejka, ale warto było! M.in. Wspaniała wystawa Nick’a Brandt’a. Wieczorem nocny pociąg na daleką północ, do Abisko (18 godzin).
Poniedziałek. W Abisko. Śnieg i wiatr. Zachód słońca coś koło 2 po południu. Listopad jest tu „poza sezonem”, więc pusto.
Wtorek. Bardzo przyjemny spacer nad jezioro. Powrotny pociąg o 16.
Środa. W Sztokholmie o 10 rano. Muzeum Nobla, gdzie akurat wystawa o Marii Skłodowskiej. Powrót do Londynu na wieczór.
Ciekawa wycieczka, szkoda że taka krótka. Sztokholm cudowny, ulga po Londynie. Ulice szerokie, nie jest się tak zamkniętym. Architektura bardzo elegancka. Wszędzie mnóstwo rowerów.
Na Północy, tak jak powinno być na Północy: pusto, zimno, surowo. Pięknie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.