wycieczka do Kent

Wybraliśmy się niedawno do Canterbury, dokąd, jak się okazuje, można dojechać z Londynu w godzinę, szybką koleją. Odwiedziliśmy też Dover i jego białe klify. Wybraliśmy się też na pieszą wycieczkę po wsi (Chartham). Tutaj bardzo lubią chodzić. Piesze wycieczki opisane dokładnie w Internecie (można ściągnąć przewodniki), szlaki dobrze pooznaczane w terenie i zadbane.
Canterbury jest bardzo spokojne i bardzo stare. Trochę nudnawe , tak na dłuższą metę. Ale ma miłe miejsca takie jak La Trappiste Bar – spędziliśmy w nim dużo czasu. Mają wegetariańskie śniadania, które nas bardzo ucieszyły, jako że w naszym B&B śniadanie podawano 7.30 – 8.30… Trochę jednak dla nas za wcześnie.
Bardzo udany weekend (przedłużony o 2 dni) to był, padało tylko ostatniego dnia więc wróciliśmy do domu po południu (po późnym śniadaniu w La Trapiste).

nowe mieszkanie

Tak to niestety jest, że albo nic się nie dzieje i wtedy nie mam tutaj o czym pisać, albo dzieje się dużo i wtedy nie mam czasu na pisanie…

Mieszkania szukaliśmy od połowy lutego. Po wielu telefonach, mejlach, niedoszłych oglądaniach itp. udało nam się znaleźć coś co nam odpowiadało: lokum z dwoma sypialniami w Stoke Newington (Północny Londyn). Przeprowadziliśmy się pierwszego kwietnia. Mieszkanie obszerne, z mnóstwem schowków i dużą kuchnią. Mamy też, wspólny z sąsiadami z góry taras – na którym już kiełkują w doniczkach moje zioła. A do tego… mam ogródek!!! No, prawie. Jest to coś w rodzaju dużej grządki na tyłach domu. Był całkiem zaniedbany i opuszczony i nasz landlord zgodził się, żebym go zagospodarowała. Tak się cieszę!

goście z Austin

Odwiedzili nas rodzice Johana. Spędziliśmy tydzień zwiedzając z nimi Londyn i okolice. Ich wizyta była dla nas okazją do odwiedzenia miejsc, do których pewnie sami byśmy się nieprędko wybrali. Dwa razy też wyszliśmy wieczorem: do teatru na najdłużej w Europie graną sztukę (58 lat!) – „Pułapka na myszy“ Agaty Christie, i do kościoła St. Martin in the Fields na koncert – Requiem Mozarta.

Byliśmy na dworze królewskim Henryka VIII – Hampton Court. Najbardziej cieszyły mnie ogrody, po których chodziliśmy chyba 2 godziny. Wiosna jest wczesna, więc nie były jeszcze w całej krasie, ale przed-sezon ma też swoje dobre strony – nie było tłumów.

Zwiedzaliśmy również katedrę św. Pawła. Weszliśmy z Johanem na galerie kopuły – 528 stopni! Niestety pogoda była mglista, ale zawsze jest przyjemnie popatrzeć na wszystkich z góry.

Byliśmy też w Muzeum Ogrodnictwa, w którym jestem wolontariuszką. Pogoda była piękna, zjedliśmy lunch w ogrodzie. Wypatrzyłam rudzika w krzakach i biedronkę na grobowcu Tradescantów (sławnych ogrodników z XVII wieku).

cieplutko

Bardzo mi się podoba tutejsza zima. No owszem, deszcz pada częściej niż w Polsce, ale za to jak jest ciepło! 10-12 stopni to jest norma. Lżejsze ciuchy w związku z tym, no i rower! A czasem się robi naprawdę, ładnie, tak jak ostatnio. Cały dzień świeciło słońce! Poszłam szukać wiosny do parku. Krokusy, przebiśniegi i ptasie koncerty. Brakowało mi tylko tego charakterystycznego zapachu rozmarzającej ziemi… bo ona tu na zimę nie zamarza.