Kiedy w zeszłym roku wróciliśmy z naszej wyprawy do Warszawy Johan miał do mnie wielkie pretensje (ok, przesadzam, troszkę się tylko dąsał), że nie poszliśmy obejrzeć samolotów. Dojrzał je na googlemaps śledząc trasę naszego spaceru (z Agrykoli dołem do Powiśla). Chodzi o samoloty wystawione przy Muzeum Wojska Polskiego. Oczywiście tym razem naprawiliśmy to przeoczenie.
W Wilanowie byłam ostatnio chyba 20 lat temu. Bardzo się pięknie teraz prezentuje. Pałac jest odnawiany (za pieniądze UE). Francuskie i angielskie ogrody też bardzo przyjemne. W tej trochę dzikszej części, nad wodą, mnóstwo ptaków. Udało nam się zobaczyć zimorodka! A właściwie tylko taką bardzo niebieską smugę tnącą powietrze. Więc fotki niestety nie ma. Było kilka ptaków, które dość ładnie pozowały, chyba nawet jakiś bączek w trzcinach, ale trochę niewyraźny. Fotki z Wilanowa.
Chyba największe wrażenie zrobiła na nas wizyta w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Jak kupowałam bilet na ich stronie, była tam informacja, że na zwiedzanie należy przeznaczyć minimum 2 godziny. Znajome powiedziały nam, że właściwie to 5 godzin. Tyle właśnie czasu byliśmy i to też jeszcze ya krótko. Jest cała masa informacji, wszystko przedstawione w arcyciekawej formie, właściwie formach, bo różnych. Mnóstwo interaktywnych ekranów, plansz, rysunków, map. I to wszystko we wspaniałej architekturze. Na pewno będę tam wracać. Chyba najlepsze muzeum, w jakim kiedykolwiek byłam. Tutaj mała namiastka: wirtualny spacer.
Spacerowaliśmy też sporo po Warszawie (komunikacja miejska działała dziwnie, bo NATO). Byliśmy na spacerze w Łazienkach, na płocie bardzo dobra wystawa holenderskich plakatów. Johan bardzo się cieszył z nazwy, że jak to że łazienki i do tego królewskie.